Obserwatorzy

sobota, 12 października 2013

Włosy we wrześniu.

Przez ten miesiąc moje włosy trzymały się naprawdę nieźle. Zapewne jest to zasługą zwiększonej pielęgnacji, w tym częstego olejowania oraz nieco rzadszego mycia, dzięki czemu mogły odpocząć. Poza tym, ostatnio naprawdę polubiłam mój naturalny kolor, co niestety nie zmieniło mojej chęci eksperymentowania... :/ Ale o tym później. 

Włosy na przełomie września i października prezentowały się tak:




Włosy najczęściej myłam płynem do kąpieli Babydream, od czasu do czasu traktując je chmielową Barwą. Odżywiałam różnorodnie, najczęściej próbując wydenkować moje zapasy. Absolutnymi hitami ostatnich miesięcy były dla mnie - balsam Organic Shop Miód i Winogrona oraz odżywka z Kauflanda dodająca objętości, która kosztowała mnie około 5 zł. Oba te produkty pachną obłędnie i jeszcze cudowniej działają. Na pewno będę do nich wracała. Końce zabezpieczałam głównie jedwabiem z Green Pharmacy oraz kuracją z Mariona. Oba te produkty sprawdzają się bardzo dobrze. 
Wrzesień był dla mnie miesiącem intensywnego olejowania - starałam się nakładać olej przed każdym myciem, czego efekty na pewno są widoczne. Najczęściej były to - olej arganowy, kokosowy i różowy olejek Babydream.
Odkryciem ostatnich tygodni była dla mnie także płukanka piwna, którą potraktowałam włosy w dniu robienia zdjęcia. Widać, jaki błyszczą i - w końcu - nie wywijają się im końce.

Niestety, całą moją intensywną, miesięczna pielęgnację zaprzepaściłam właściwie w dwa dni. Mimo małej niepewności, postanowiłam jednak zafarbować włosy Henną Khadi Jasny Brąz. Kupiłam ją jakiś czas temu, w międzyczasie kilka razy rozmyśliłam się co do użycia jej, by wczoraj - niespodziewanie dla samej siebie - nałożyć ją na włosy. Takiego smrodu dawno nie czułam. Całość wyglądała dość komicznie - jak zielone błoto. Równie komicznie wyglądałam z nią na włosach. Hennę trzymałam około 40 minut, czyli krótko. Właściwie - miałam nadzieję, że henna nie zafarbuje włosów, a nada im jedynie blasku, dlatego też nie dodawałam do niej żadnych produktów mających przedłużyć jej trwałość i wzmóc intensywność koloru. Gdy po ciężkiej walce, udało mi się w końcu zmyć tę zieloną papkę, a następnie włosy wyschły - przeżyłam mały szok. Zamiast blasku i lekko przyciemnionych włosów, moim oczom ukazał się dziwny, brązowo-czerwono-rudy odcień. Paskudny. Cały dzisiejszy dzień minął mi, poza przygotowywaniem ciast i sałatek na rodzinną imprezę, na męczących i nieco nieudolnych próbach zmycia czegoś tego z włosów. Szampony przeciwłupieżowe, płukanki rumiankowe, a nawet soda oczyszczona zdziałały jednak niewiele... Nietrudno domyślić się, że po takim miksie moje włosy nie wyglądają zbyt korzystnie. Nie wiem, czy jest jakiś sposób na pozbycie się henny z włosów lub przyśpieszenie jej wypłukania i czy W OGÓLE jest to możliwe. Jeśli ktoś wiedziałby coś na ten temat więcej niż Wujek Google - proszę o informacje.

Nigdy więcej henny.





9 komentarzy:

  1. Cudowne włosy! :) Ja też z henną mam nieprzyjemne wspomnienia

    obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją przygodę z henną zakończę na jednej próbie :).

      Usuń
  2. Piękne włosy! Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. henna się utlenia, więc może warto poczekać tydzień przed ostateczną opinią, a nie niszczyć takich pięknych włosów dziwactwami znalezionymi na Google?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewcia - racja, soda oczyszczona nieźle dała im w kość, ale wolałam swój naturalny kolor, więc sięgnęłam po bardzo drastyczne środki. Ale - jest ok, sporo się wypłukało :).
      Pozdrawiam!

      Usuń